Читать книгу Karolcia онлайн | страница 21
Karolcia kiwa ze zrozumieniem głową. I postanawia, że poprosi koralik o pusty autobus dla mamy. A koralik jest zawieszony na jedwabnej, mocnej nitce na Karolcinej szyi.
Wtem słychać dzwonek przy drzwiach. To Piotr, ten z góry, przyszedł zapytać, czy mogą dziś bawić się razem.
– Naturalnie, że możecie – zgodziła się od razu mama. – Tylko nie przewróćcie całego mieszkania do góry nogami. Zwłaszcza kiedy ciotka Agata wyjdzie po zakupy.
– E, nie, nie przewrócimy – zapewniają wobec tego Piotr i Karolcia, a mama mówi „do widzenia” – i szybko zbiega ze schodów, bo już późno.
– Chodź! Zobaczymy, czy mama wsiadła! – woła Karolcia do Piotra i pociąga go w stronę okna.
Na przystanku autobusowym stoi już tłum ludzi z parasolami. Właśnie nadjeżdża autobus i wszyscy ogromnie się pchają. No, naturalnie, mama nie wsiadła, bo ją odepchnęli. I stoi teraz biedulka, i moknie. Ale Karolcia uśmiecha się – mama na pewno zaraz wsiądzie, wystarczy przecież dotknąć koralika i wyszeptać życzenie.
I oto w tejże samej chwili na przystanek zajeżdża pusty, zupełnie nowy, piękny, czerwony autobus. A mama jest pierwsza w kolejce i wsiada spokojnie i wygodnie. I sadowi się na najlepszym miejscu, przy oknie. Karolcia widzi to doskonale. A teraz już zaczyna się pchać cały tłum ludzi, którzy nadbiegli. O, jakaś staruszka usiłuje wsiąść, ale wstrętne, duże chłopaczysko odpycha ją.
– Oj! Dałbym mu nauczkę, gdybym tak w tej chwili był na dole! – odgraża się Piotr.
– Ja też chciałabym być na dole i dać mu porządną nauczkę! – krzyknęła z zapałem, lecz niebacznie Karolcia.
W tejże chwili okno otworzyło się i Karolcia, ku niepomiernemu zdumieniu Piotra, uniosła się w powietrze, a następnie spłynęła na ulicę i znalazła się na przystanku autobusowym obok tego wstrętnego chłopaka. Teraz wszyscy na ulicy ze zdumieniem patrzyli, jak mała dziewczynka, uczesana w kitkę, podskoczyła do góry i trzasnęła dryblasa piąstką w nos, aż się przewrócił, po czym szybko zaczęła uciekać.
– Ratunku! – darł się dryblas, trzymając się za nos, a Karolcia znów podskoczyła i uniosła się w powietrze, aby za chwilę znaleźć się w pokoju.